Project Description
527 km Wisły. Kępa Tarchomińska, kilkanaście kilometrów na północ od centrum Warszawy. Końcówka listopada. Mgła włazi w kości. Nie pada. Palimy ogień by co jakiś czas rozgrzać ręce.
Mamy dwieście kijów. Będzie po pięćdziesiąt na ścianę. Za długie są więc dajemy im wyjść z ziemi po skosie na zewnątrz. Jeszcze tak nie robiliśmy. Rozgrzewka przy zasypywaniu pędów. Przerwa na kawę.
Działamy dalej by zdążyć przed mrozem, który nie pozwoli wyginać się wiklinie. Łapiemy przeciwległe kije na środku ściany tak by ustalić najwyższy punkt budowli. Teraz wejścia. Wychodzi, że będą cztery. Idziemy do ogniska.
Dawaj, dawaj, czekaj, czekaj, czekaj… rozbrzmiewa mantra. W sufit wplatam wiklinowe pędy, które wygina i podaje ze ściany, Łatwizna. I następny, następny z każdej z czterech ścian wkoło. Poszło. Wkręciliśmy się, uff. Spaceruję po dachu, robiąc próbę wytrzymałości. Jeszcze ostatnie, nocne fotografie.